"W szyciu nie chodzi wcale o perfekcję.Szyjemy wyłącznie z miłości(...)Ręczne szycie nigdy nie jest idealne.Wykonują je ludzie, a nie maszyny"
"Lato w Zatoce Aniołów" Barbara Freethy

Obserwatorzy

piątek, 20 grudnia 2013

Szara bluza

Dzieje się dużo i troche mniej. Szyje się dużo. Dwa Jarmarki, ale o tym kiedy indziej, dwie szare bluzy, spodnie..
Na razie zaprezentuje jedną szarą bluze. Drugą nosi Łukasz i czeka na guziki jeszcze.
Bluza z punto, wykrój na kurtke z Burdy 11/2013.
Bluza w identycznego punto jak sukienka.






poniedziałek, 25 listopada 2013

Szara sukienka i stylizacja ;-)

Kiedy wykrój jest fakny, to z jednego aż chce się szyć. Z tego samego wykroju co czerwona sukienka powstała i szara sukienka. Wielkim jej atutem jest kolor i fakt, że moge przy niej zaszaleć z dodatkami. Różowe miętowe, czerwone i fioletowe rajtki to dopiero początek :-) Do tego korale, komin czy broszka i sukienka jest zupełnie inną kreacją. Bawiąc się w ożywianie kiecki przy okazji zrobiłam fote pelerynie w wersji z czerwonymi dodatkami :-)







poniedziałek, 18 listopada 2013

Czerwona sukienka - spełnione marzenie :-)

Miałam kiedyś czerwoną sukienka. Ale ciuch jak to ciuch przepadł...Mam nawet jedną w szafie, ale odświętną. Marzyła mi się taka na co dzień. I nie umiała sprostac temu wymaganiu ŻADNA czerwona sukienka. Więc jak zobaczyłam w Burdzie 11/2012 TEN wykrój przepadłam.
Czerwona musiała być!!!! Wykrój jest banalny, szyje się ja migiem, kończe szarą a marzy mi się w kolorach tęczy. Uszyta z dzianiny punto, moja Janeczka dała rade.
Uszyta w weekend (mnóstwo innych rzeczy zaczętych, skończonych), w trakcie maratonu szyciowego: maszyna, Łukasz, ja i 9 m dzianiny punto ;-)



sobota, 16 listopada 2013

Szyje się :-p

Cisza na blogu, nie oznacza, że nie szyje..Ano szyje się :-p Do Jarmarku się szyje, a nawet dwóch, ciuchy się szyje ;-) Dzianine punto , 8 m, się kupuje...
Takie o literki i taką o baletnice się uszyło w międzyczasie :-p



piątek, 8 listopada 2013

Kominy, kominy :-)

Kominy szyje mi się świetnie, materiału jak zwykle kupiłam za dużo, więc powstały kolejne trzy. Do kupienia na allegro.
 Rozmiar na 2-3 latka, z różową podszewką.

 Komin na 6-7 lat z kolorową podszewką,.
 Komin na 9-10 lat, podszewka granatowa w białe grochy.

A jakiś czas temu uszyłam sobie opaski w stylu pin-up na druciku :-) (10 zł sztuka dla zainteresowanych)


czwartek, 24 października 2013

Jesienna Wymianka

Brałam udział w Jesiennej Wymiance u Kini.
Moją parą była Freesia Rosa.
Takie prezenty poleciały ode mnie do niej :-)




Ja dostałam fantastyczne obrazki z kotami. Usmiałam się z nich bo mieszkam z mamą a ona jest Kocia Mama i po domu nam koty biegają :-) Broszka i biżu z dodatkiem mojej ukochanej czerwieni od razu mnie zachwyciły. A słodycze...No cóż, już ich nie ma :-p






poniedziałek, 21 października 2013

BPD - być mną nie jest tak różowo.....

Ty depresja?? NIEMOŻLIWE!!!  Przecież jesteś taka uśmiechnięta i radosna.
Zaczeło się od nieszczęśliwej miłości i załamania...Najprościej było powiedzieć "depresja" dać leki i pozbyć się "problemu"....Tułaczka od lekarza do lekarza, szpitale i ciągła walka o "normalność"...Albo o to co inni za nią uważają..Wieczna nienawiść do siebie, huśtawka nastrojów i ból taki, że aż zatyka...Okresy wyciszenia i względnego szczęścia i spokoju...Krótkie..A potem wszystko ze zdwojoną siłą powracało i odbierało siły...Nikt kto nie przeżył bólu duszy nie ma pojęcia jaki to ból...Dławiący, palący...i strach...Wielki strach o wszystko....I ciagle "depresja, te leki pomogą"...nie pomagały albo na moment. Czułam się jak w klatce ze szkła..Widziałam wszystko ale nie mogłam niczego dotknąć...Okresy stępienia uczuć były chyba najlepsze. I śmiech i łzy, na zmiane....Radość bez granic i czarny dół często w ciągu jednego dnia....Strach przed odrzuceniem i jednoczesne garnięcie się do ludzi...I z tego strachu odtrącanie ich....Nieme wołanie o pomoc, którego nie słyszy nikt bo strach, że usłyszy i odtrąci jest większy......12,5 roku walki...Życia z cieniem...Upadałam i podnosiłam się..Szłam do przodu choć chciałam umrzeć...Odkąd pojawiły się dzieci było i jest dla kogo walczyć...Często wstaje tylko dla nich..Gdyby nie było ich już dawno nie byłoby mnie...Płacz, że nie chce i nie moge być samolubna...Nie wiecie nawet ile razy chciałam być tchórzem, chciałam samolubnie skończyć swoje życie...12,5 roku........A tak właściwie 10 z diagnozą "depresja"....
I jedna wizyta u lekarki...Jedynej mądrej, która stwierdziła tylko "
Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline"
Nie umiałam się z tym pogodzić...Płakałam, krzyczałam, tak bardzo nie chciałam być sobą...Tak bardzo chciałam przestać istnieć...Ale potem walka stała się troche łatwiejsza...Wiedziałam z czym i jak walczyć i chciałam to robić...Kiedy spadałam na samo dno trzymałam się myśli, że już przez to przeszłam, że dałam rade, że dam teraz...Poznałam swoje ciało...Wiedziałam kiedy to, że kręci mi się w głowie to nie anemia a nawrót...Nadal to wiem...Ale nadal czuje ból i strach...Najbardziej boje się stracić tych, którzy są blisko mnie...Bo ze mną nie jest łatwo...Czasem mam ochote zostawić sama siebie...Teraz potrafie powiedzieć "sorry, wiem, że jestem nieznośna wybaczcie, zaraz mi przejdzie". Potrafie wyczuc kiedy przesadzam i wyjść, odetchnąć...Panuje lepiej nad tym co czuje, potrafie tego nie okazywać, wiem, że to nie jest prawdą...Logicznie analizuje...Ale nie potrafie nie czuć..Palącego strachu przed samotnością, przed odrzuceniem...Każda zmiana w moim życiu, nowa znajomość to dla mnie rewolucja...Wiele mnie kosztuje, żeby tej osoby nie przytłoczyć i nie wystraszyć...Zawsze się, boje, że jednak to robie i często wydaje się oschła....Mało uczuciowa....A we mnie jest miliardy uczuć...Miliardy odcieni miłości......Jest ich tak wiele, że  przytłaczają mnie samą i często nie wiem kim jestem...Gdzie jestem...Co mam robić...Wycofuje się kiedy powinnam iść do przodu.......Nawet teraz nie umiem przekazać co się we mnie dzieje...
Znowu przyszedł dół...Nie mam juz siły, żeby udawać, że jest OK....nie mam już siły, żeby walczyć...nie mam siły....nawet już nie wołam o pomoc......Śpie i tylko śpie....
Moja terapeutka mówi "Trzyma się pani naprawde świetnie", w portfelu recepty, zaraz je wykupie...
Na powierzchni trzyma mnie tylko świadomość, że są dzieci i, że nie takie doły zakopywałam...
Ale jestem taka zmęczona...Tak bardzo zmęczona....Tak bardzo zmęczona tym, że nie jestem sobą.... Nie lubie tej dziewczyny w lustrze...Ale wstane...jak zawsze wstane...Tak jak wstaje co rano i uśmiecham się, choć w środku mam dziure....Jutro, za tydzień, za dwa będzie lepiej...Przejdzie...A potwm wróci....Znowu wróci....A ja znowu dam rade...Bo musze...Bo innej drogi nie ma....
A to w jakim piekle jestem opisał jeden z borderów....
Raport z BPD Central (strony poświęconej osobowości borderline) cytuje wypowiedź osoby dotkniętej tą chorobą: „Mieć osobowość borderline to jakby znajdować się w piekle. Nic dodać, nic ująć. Ból, gniew, zagubienie. Nigdy nie wiem, jak będę się czuć za chwilę. Poczucie skrzywdzenia, bo krzywdzę tych, których kocham. Poczucie niezrozumienia. Wszystko analizuję. Nic nie daje mi przyjemności. Raz na jakiś czas czuję się “za bardzo szczęśliwy” a po chwili czuję niepokój z tego powodu. Później zaleczam to alkoholem. Następnie – samookaleczam się. Później mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Chcę umrzeć, ale nie jestem w stanie tego zrobić, ponieważ czuję się za bardzo winny w stosunku do tych, których zraniłem, a później czuję z tego powodu złość, więc tnę się lub przedawkowuję leki, aby wszystkie te uczucia odeszły. Stres!” -
http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/135-zdrowie-i-choroba/1499-zaburzenia-osobowosci-z-pogranicza-borderline-joanna-krawczyk.html
Czytajac to uświadomiłam sobie jak bardzo się zmieniłam...Na dobre ale...ale zawsze jest "ale".............

czwartek, 17 października 2013

Szycie ubrań wciąga....Peleryna dla Bodzinki :-)

Szycie ubrań wciąga....Pamiętacie  męski płaszcz??? Luke stwierdził, że skoro tak dobrze nam wyszedł to pora na coś dla mnie. Zawsze marzyła mi się peleryna, więc na nia padło. Wykrój gotowy z Burdy. Zmoderniozowany w trakcie szycia. Kaptur z papavero, powiększony o 10 cm z każdej strony.
Materiał zakupiony zaraz po Kiermaszu. Drogi był. Sama bym go nie kupiła ale Luke mnie przekonał. Delikatne, krótkie sztuczne futerko....Ja nie wiem co my mamy z tym materiałami...Wybieramy najgorsze do obróbki :-p Już się boje kolejnych pomysłów.....Szyło się go fatalnie. Niby tkanina, ale poddawał się  jak dzianina, mankiety potrafiły się "rozbić" o 3 cm, dlatego z nich zrezygnowałam. Porzuciłam tez pomysł kołnierza bo działo się to samo. O zrobieniu dziurek można zapomnieć. Peleryna jest na zatrzaski. Za to kaptur....Uwielbiam go....Jest po prostu boski!!! Pod szyje apaszka z tego samego materiału co podszewka kaptura. Wybaczcie fotki ale robiłam na już w trakcie deszczu. Dokładnie robił Brat klnąc pod nosem :-p








Uszyłam peleryne i byłam taka zadowolona...A potem...Pofyrtały mi się plany i zrobiło mi sie mega smutno...Zresztą moja choroba o tej porze roku daje o sobie mocno znać...
Więc na poprawe nastroju...Torba na zakupy z literką B :-) W moim ukochanym kolorze :-)



środa, 9 października 2013

Kominy uszate

Jesień pełną parą...U nas piękna, złota choć ranki i wieczory chłodne...Dostałam zamówienie na kominy dla siostrzyczek. Planowałam je uszyc i tak ale miałam dodatkową motywacje. Wyszły cudne. Polarek z piękną bawełną z House off cotton. Moim Bebokom tak sie spodobały, że pewnie im uszyje tylko podszewke dam w autka np. :-p I może ciemniejszy polar :-)
Kominy w takim kolorze można zamawiać, mam takiego polaru jeszcze na 3. Zamawiajcie bo jak nie będzia zamówień to uszyje te 3 na Kiermasz i wyboru rozmiaru i podszewki nie będzie :-p
Koszt 50 zł. Rozmiary od pół roku do 10 lat...Choć tak mi sie podoba, że chyba sobie tez uszyje!!!
A co :-p A właśnie...kupiłam piękny materiał...Będzie z niego kolejna odzież ..Tym razem for mła :-p








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...